piątek, 7 marca 2014

Przeżyłam pierwszy tydzień.


http://www.elcivics.com/esl/images/wake-up-morning.jpg

Jestem zmęczona! Pierwszy tydzień do łatwych nie należał. Dlaczego? Może dlatego że budzę się około 4:40/4:50 rano!  Codziennie mam ochotę wyrzucić telefon za okno! Mój BlackBerry tego nie przeżył...Na make-up, włosy, strój nie mam za dużo czasu. Na śniadanie tym bardziej- łyk herbaty w locie to luksus. Sprawdzam jeszcze, czy mam wszystkie klucze, identyfikatory, karty i CZERWONĄ POMADKĘ (muszę ja poprawiać co kilka minut). Mam wszystko? Dobrze, mogę wsiadać w autobus. Wokół ciemno, mgła, widoczność bliska zeru, zimno. Zimno w Dubaju? Tak! Słońce o tej porze jeszcze sobie smacznie śpi.
Po około 30-40 min jestem na miejscu, i spędzam tutaj całe dnie. Uczestniczę w różnych zajęciach, prezentacjach, ćwiczeniach. Tydzień wprowadzający należy do intensywniejszych w moim życiu. Mam na szczęście przerwy na jedzonko, plotki z nowymi znajomymi i spacery po korytarzach. Uwielbiam obserwować przyszłe koleżanki stewardessy w pięknych mundurach. Widziałam już ich tak dużo, ale za każdym razem patrzę się na nie z zazdrością? Czy zdam trening??
Po krótkiej przerwie znowu czekają mnie zajęcia. Na szczęście, mam naprawdę wspaniałą kadrę trenerską. Wszyscy kiedyś latali, wiedzą jak to jest pracować w chmurach. Może dlatego, to co mówią jest takie ciekawe. W większości przypadków, słucham z otwartą buzią z wrażenia. Zapowiada się naprawdę dobrze.
Po zajęciach, wieczorem wracam do mieszkania. Moja rutyna jest już bardzo prosta: paciorek, ząbki i spać. Nie mam siły na nic. Marzę o błogim śnie, zanim usłyszę dzwonek o 4:50 rano!


Brak komentarzy: